Dzisiaj szło bardzo opornie. Tylko 20 km, a byłam całkowicie wypompowana. Nie wiem czy pogoda czy co, trochę duszno było. Byłam umęczona i jakby kubeł wody ktoś na mnie wylał, a na dystansie 17 km wypiłam litr wody. Dojechałam przez Szczawin do Nowych Łagiewnik i pojechałam do domu. Dzisiaj nie miałam dnia na jazdę.


Po drodze © czajka

Chciałam zrobić przejażdżkę około 40 km, bo tyle brakuje mi do 1000 w Kręć Kilometry. Wszystko zapowiadało się fajnie, ale nagle zobaczyłam czerń na niebie i błyski. W tył zwrot i pędem do domu. Na podjazdach przy kopalni w Dąbrówce i przy Malince chyba pobiłam swoje rekordy, bo takiego czasu tam to jeszcze nie miałam. Niestety, dopadło mnie 2 km od domu. Wróciłam całkowicie przemoczona.
Chciałam wieczorem podjechać na Dni Łodzi, ale teraz mam kompletnie przemoczone buty i chyba sobie odpuszczę.


Pola © czajka


Ciemno, błyski, koniec wycieczki. © czajka

Wieczorna przejażdżka Wycieczkową.

Krosiak w bagażniku pojechał ze mną do mechanika, auto zostało w warsztacie, a ja na rowerku do pracy. :)

Dzisiaj  bez jeżdżenia, a wpis, bo się wkurzyłam. W Stalówku fabrycznie założone są dętki Schwalbe oznaczone jako no.19. Tydzień temu przez noc zeszło powietrze i w sobotę wymieniałam dętkę z tyłu. Dziura zrobiła się na łączeniu, gdzie w dętce jest jak to sobie nazwałam - "wlepka". Dzisiaj patrzę, a z przodu flak. Wyciągam dętkę i ta sama sytuacja... Dziura na jakby łączeniu dwóch kawałków gumy. Mam taką samą dętkę Schwalbe no. 19, ale pudełkową, ze sklepu i tam czegoś takiego nie ma, takiej "wlepki", guma stanowi całość.  Nie wiem, jakieś niedoróbki dają na montaż fabryczny...


Dziura © czajka

Dla odmiany postanowiłam wracać inną drogą, a żeby nie jechać ruchliwą krajówką, wybrałam boczne drogi gruntowe. Boczne drogi gruntowe okazały się być piachem przez pola ciągnącym się kilka kilometrów. Dzielnie walczyłam, Stalówek też, ze trzy razy poległam i prowadziłam rower, ale jakoś się udało przebrnąć przez piasek, chociaż nieźle się wymęczyłam. Po chwili odpoczynku na asfalcie, trafiłam na drogę ze zrujnowanych płyt jumbo. Jak nie urok to ..... .
W Konstantynowie Ł. był przystanek na lody, ta firma chyba celowo stawia swoje punkty na moich trasach. ;)
No i tak dzisiaj mi wyszło prawie 60 km.

Na trasie © czajka


Na trasie © czajka


Rzeka Dobrzynka © czajka


Młyn w Szynkielewie - spłonął w 2018 roku © czajka


Rzeka Ner © czajka


Hydrant na DDR w Konstantynowie Łódzkim © czajka

Zgierz - Stryków - Szczecin - Las Poćwiardowski - Dobieszków - Las Łagiewnicki - Zgierz

No to moje pierwsze 70 km zaliczone. A tak mnie coś naszło ze dwa dni temu, więc wykorzystałam dzień wolny  i chciałam sprawdzić czy dam radę zrobić większy dystans. Jestem zadowolona, bo i Stalówek był trochę dociążony i spokojnie ważył z 20 kg. :)
Pogoda ładna, licznik pokazywał około 30 stopni, ale wiał lekki wiaterek i fajnie schładzał.


ŁKA - gdzieś po drodze © czajka


Zboże © czajka


Szczecin - łódzkie © czajka


Przystanek w lesie © czajka


Tablica informacyjna - cmentarz wojenny © czajka


Cmentarz z I Wojny Światowej - Las Poćwiardowski © czajka


Nagrobek - cmentarz z I Wojny Światowej © czajka


Cmentarz z I Wojny Światowej - Las Poćwiardowski © czajka


Cmentarz z I Wojny Światowej - Las Poćwiardowski © czajka


Cmentarz z I Wojny Światowej - Las Poćwiardowski © czajka


Kościół parafialny pw. św. Wojciecha - Niesułków © czajka


Kościół parafialny pw. św. Wojciecha - Niesułków © czajka